4 lata temu
środa, 16 listopada 2011
'listy do m.'
Przyznam szczerze - lubię komedie romantyczne. Tylko te polskie zawsze budziły we mnie złe skojarzenia. Wszystkie zrobione na jedno kopyto: mdłe, sztuczne, przesiąknięte tandetnymi historiami, z nachalnym produkt placement i wątpliwej jakości grą aktorską.
Już jakiś czas temu postanowiłam dać sobie z nimi spokój, ale korzystając z weekendowej promocji w jednym z kin sieciowych skusiłam się na "Listy do M.". I wielkie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że film jest autentycznie dobry. Pomimo mocnej inspiracji z brytyjskiego "Love Actually" wypadł nieźle i nawet obecność tych samych aktorów co w innych polskich produkcjach bardzo nie przeszkadza. Film jest zabawny, nieco wzruszający i fantastycznie wprowadzający w świąteczną atmosferę.
Polecam dać mu szansę i wybrać się do kina ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiedziałam,ze ten film bedzie dobry,ale większosc,podobnie jak TY,jest uprzedzona do polskich filmów...jeszcze nie widziałam,ale wybieram sie;) a BABY SĄ JAKIEŚ INNE widziałąś?
OdpowiedzUsuńButy bardzo wygodne,ale chyba ciepłe nie będą...zbaczymy
Nie chodzę do kina bo jakoś kinowa nie jestem. Ale mam zamiar iść a ten film - jakoś mnie tak naszło. I idę jutro (mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi), sama, na.....12:40 :)
OdpowiedzUsuńoo ja sobie chyba ściągne ;d
OdpowiedzUsuńjuż po zapowiedziach wydawało mi się, że ten film będzie w miarę, mimo że zawsze do zapowiedzi wycinają najlepsze momenty, w przeciwieństwie do "Wyjazd integracyjny" już po zapowiedzi widać, że to tandeta :))
OdpowiedzUsuńale ponoć tylko w pierwszym roku chodzenia do przedszkola;)
OdpowiedzUsuńslyszalam,ze ten fim jest super! ale musze poczekac az bedzie gdzies w sieci ;))
OdpowiedzUsuńudalo mi sie zrzucic jakies 8kg :)
Chęć mam iśc ale znając moje szczescie i chęci meza raczej obejze na dvd niz na duzym ekranie..
OdpowiedzUsuńja sie nei zaczynam uczyc, ja grecki mam codziennie ;))
OdpowiedzUsuńjeszcze 4 kg chce zrzucic i bedzie super, ale coraz ciezej mi to idzie i duuzo grzesze :// kocham slodycze niestety..
huntery poazywalas na blogu moze?
Sounds really great! Nice post!
OdpowiedzUsuńTake a look at my blog and if you like it follow me: Cosa mi metto???
Enter the Shopkempt giveaway on my blog!
A mnie to jakoś nie ciągnie, nie jestem fanką romantycznych komedii.
OdpowiedzUsuńto może faktycznie warto się wybrać...;)
OdpowiedzUsuńMiałam się na to wybrać w sobotę, ale spóźniłam się z zakupem biletów
OdpowiedzUsuńJa też lubię komedie romantyczne. Love actually było fantastyczne, więc Listy do M. z chęcią obejrzę:)
OdpowiedzUsuńSerio biegałam z wózkiem, dokładnie pierwszy kilometr, bo później mała zasnęła i ją "odstawiłam";)) Mi bieganie nie sprawia problemu, nawet lubię, tylko ciężko się zmobilizować do codziennych joggingów...A wiadomo, systematyczność to podstawa, jak chce się być w formie. Zresztą bieganie mam chyba we krwi, mój tata biega codziennie po kilka kilometrów już od 20 roku życia, a jest po 50-tce;)
OdpowiedzUsuńJadłam jeszcze rosół z kołdunami z jagnięciną (to moja ukochana zupa) i wypiłam dwa wyciskane soki z pomarańczy i espresso doppio:P
Kolejna dobra opinia wiec tym bardziej muszę go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńzgadzam sie ejdna z lepszych komedii w Posce ;D
OdpowiedzUsuńWybieram się:)
OdpowiedzUsuńRównież polecam :)
OdpowiedzUsuńCzest
super blog !
OdpowiedzUsuń+zapraszam do mnie drawing-for-you.blogspot.com - rysowanie komputerowe, organizuję loterię! ;)
Mam takie samo zdanie o polskich filmach, muszę w takim razie obejrzeć ten i zobaczyć, czy mnie przekona!
OdpowiedzUsuńja chyba aktualnie nie powinnam oglądać komedii romantycznych...;)
OdpowiedzUsuńwydaje sie fajny :)
OdpowiedzUsuńByłam, widziałam, spodobał mi się! :)
OdpowiedzUsuń