środa, 16 listopada 2011

'listy do m.'


Przyznam szczerze - lubię komedie romantyczne. Tylko te polskie zawsze budziły we mnie złe skojarzenia. Wszystkie zrobione na jedno kopyto: mdłe, sztuczne, przesiąknięte tandetnymi historiami, z nachalnym produkt placement i wątpliwej jakości grą aktorską.
Już jakiś czas temu postanowiłam dać sobie z nimi spokój, ale korzystając z weekendowej promocji w jednym z kin sieciowych skusiłam się na "Listy do M.". I wielkie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że film jest autentycznie dobry. Pomimo mocnej inspiracji z brytyjskiego "Love Actually" wypadł nieźle i nawet obecność tych samych aktorów co w innych polskich produkcjach bardzo nie przeszkadza. Film jest zabawny, nieco wzruszający i fantastycznie wprowadzający w świąteczną atmosferę.

Polecam dać mu szansę i wybrać się do kina ;)

23 komentarze:

  1. wiedziałam,ze ten film bedzie dobry,ale większosc,podobnie jak TY,jest uprzedzona do polskich filmów...jeszcze nie widziałam,ale wybieram sie;) a BABY SĄ JAKIEŚ INNE widziałąś?
    Buty bardzo wygodne,ale chyba ciepłe nie będą...zbaczymy

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chodzę do kina bo jakoś kinowa nie jestem. Ale mam zamiar iść a ten film - jakoś mnie tak naszło. I idę jutro (mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi), sama, na.....12:40 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. już po zapowiedziach wydawało mi się, że ten film będzie w miarę, mimo że zawsze do zapowiedzi wycinają najlepsze momenty, w przeciwieństwie do "Wyjazd integracyjny" już po zapowiedzi widać, że to tandeta :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ale ponoć tylko w pierwszym roku chodzenia do przedszkola;)

    OdpowiedzUsuń
  5. slyszalam,ze ten fim jest super! ale musze poczekac az bedzie gdzies w sieci ;))
    udalo mi sie zrzucic jakies 8kg :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chęć mam iśc ale znając moje szczescie i chęci meza raczej obejze na dvd niz na duzym ekranie..

    OdpowiedzUsuń
  7. ja sie nei zaczynam uczyc, ja grecki mam codziennie ;))
    jeszcze 4 kg chce zrzucic i bedzie super, ale coraz ciezej mi to idzie i duuzo grzesze :// kocham slodycze niestety..
    huntery poazywalas na blogu moze?

    OdpowiedzUsuń
  8. Sounds really great! Nice post!

    Take a look at my blog and if you like it follow me: Cosa mi metto???
    Enter the Shopkempt giveaway on my blog!

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie to jakoś nie ciągnie, nie jestem fanką romantycznych komedii.

    OdpowiedzUsuń
  10. to może faktycznie warto się wybrać...;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam się na to wybrać w sobotę, ale spóźniłam się z zakupem biletów

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też lubię komedie romantyczne. Love actually było fantastyczne, więc Listy do M. z chęcią obejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serio biegałam z wózkiem, dokładnie pierwszy kilometr, bo później mała zasnęła i ją "odstawiłam";)) Mi bieganie nie sprawia problemu, nawet lubię, tylko ciężko się zmobilizować do codziennych joggingów...A wiadomo, systematyczność to podstawa, jak chce się być w formie. Zresztą bieganie mam chyba we krwi, mój tata biega codziennie po kilka kilometrów już od 20 roku życia, a jest po 50-tce;)
    Jadłam jeszcze rosół z kołdunami z jagnięciną (to moja ukochana zupa) i wypiłam dwa wyciskane soki z pomarańczy i espresso doppio:P

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejna dobra opinia wiec tym bardziej muszę go obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. zgadzam sie ejdna z lepszych komedii w Posce ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Również polecam :)
    Czest

    OdpowiedzUsuń
  17. super blog !

    +zapraszam do mnie drawing-for-you.blogspot.com - rysowanie komputerowe, organizuję loterię! ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam takie samo zdanie o polskich filmach, muszę w takim razie obejrzeć ten i zobaczyć, czy mnie przekona!

    OdpowiedzUsuń
  19. ja chyba aktualnie nie powinnam oglądać komedii romantycznych...;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Byłam, widziałam, spodobał mi się! :)

    OdpowiedzUsuń